wtorek, 27 marca 2012

Z nim

Powinnam znać go od 7 miesięcy, ale jego śliczna buzia rzuciła mi się w twarz dopiero 2 miesiące temu. Wspólne wyjście ze znajomymi i dalej już szybko się potoczyło.
Związku nie będzie. On nie chce, ja chyba też. Bo jest tak, że chciałabym go mieć na wyłączność, by mnie adorował (nie chodzi mi tutaj o kwiaty czy prezenty), ale nie biegał za mną, bo kobieta też musi się postarać, być zazdrosną i czuć się niepewnie. Do związków nie dojrzałam, emocjonalnie rzecz jasna. Trudno jest wziąć odpowiedzialność za tą drugą osobę. Bo związek, nieodłącznie wiąże się z odpowiedzialnością.
Znajomość potoczyła się szybko, wręcz lawinowo, może w niezbyt dobrym kierunku, ale odpowiadającym nam obojgu. Jedno, drugie, trzecie spotkanie...zresztą, kto by liczył. Wspólna impreza i przepełniające pożądanie. Uciekliśmy z towarzystwa, jak poparzeni, a jednocześnie tak pełni rozkoszy i podniecenia, że ciężko było pohamować rozbiegane usta i pożądliwe dłonie.
On - wysoki, niebieskooki brunet, dobrze zbudowany. Ja - drobna i szczupła. Idealnie. Uwielbiam, kiedy mężczyzna dominuje w łóżku, kiedy jego pożądliwe dłonie zostawiają ślad na mojej miękkiej skórze, gdy ciągnie za włosy pokazując, kto dominuje w tej danej chwili, gdy obejmuje mnie swoimi szerokimi ramionami. Idealnie. Dlatego niscy, krępi Panowie, wybaczcie, do takich zabaw raczej się nie nadajecie.
Uwielbiam na niego patrzeć, kiedy mnie dotyka, gdy jego podniecenie narasta i sięga zenitu. Jego oczy, miękkie usta, rumieńce na twarzy i przyspieszony oddech, widzę to teraz bardzo wyraźnie.
I pragnę. I czekam. Bo już chwilę się nie widzieliśmy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz