niedziela, 22 kwietnia 2012

Zamykam oczy


W ubiegłym tygodniu postanowiłam rozwiązać  sytuację, która sprawia, że co chwilę łapię dół emocjonalny. Liczyłam, że po rozmowie z Brunetem wszystko wróci do normy. Przeliczyłam się. Może dlatego, że wiązałam z tą rozmową wielkie nadzieje. Chciała delikatnie zasugerować mu, że seks mi nie wystarczy, że chciałabym coś więcej. Suma sumarum powiedziałam mu, że zaczęłam się angażować i że chcę przerwać układ, ale dalej kontynuować znajomość. Liczyłam, że powie, że też się zaangażował…co za naiwność. Pochwalił jedynie, że lepiej przerwać układ, bo może to mieć negatywny wpływ na naszą znajomość. Ogólnie bardzo dojrzale podszedł do sprawy. 

Cały wieczór starałam się pokazywać, że humor mi dopisuje, udawać, że wszystko jest ok. W środku dusiłam się w wewnętrznym rozdarciu. Wychodząc z klubu po spotkaniu ze znajomymi rozpłakałam się. To wszystko takie beznadziejne. Po co ja ładuję się w te wszystkie znajomości wiedząc, jak to się zakończy. Czuję, że trzeci raz w życiu zakochałam się obsesyjnie, bezwarunkowo. Jeśli znów ma to trwać 3-4 lata, to tym razem tego nie przeżyję. To uczucie przenikające aż to kości. Zaciskam mięśnie i zęby by przetrwać wewnętrzny ból, złapać oddech dusząc się w płaczu. Jeśli życie tak ma wyglądać, to ja nie chcę podjąć tego wyzwania. Cytując tekst piosenki Myslovitz, oddaję myśl, która teraz mnie przenika  „Zamykam oczy, nie chcę widzieć, nie chcę czuć…”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz