sobota, 8 września 2012

Dreams come true



Wpis znajomego: „marzenia w końcu się spełniają!”
Pierwsza myśl: no chyba nie w Polsce!
Analizując dalej, pierwsza myśl była mylna, płytka, niepoprawna.
Szary dzień, oczekiwanie na zimę, pierwszy śnieg i wyjazd na narty. Dobijająca myśl, że czas już nie jest naszym sprzymierzeńcem, że z roku na rok robimy się coraz starsi, coraz bardziej za siebie odpowiedzialni, coraz nudniejsi i osiadli. A przecież zawsze się na coś czeka: a to za tydzień przyjeżdża „ukochany”, a  to za rok koniec studiów, a za jakiś czas emigracja. I tak się wylicza dni do tych wspaniałych momentów, a czas leci. Odkładamy pieniądze, żeby je wydawać, pracujemy ciężko na godziwy byt, na „coś” do lodówki, na nową sukienkę, na wyjazd w Alpy. 
I życie też odkładamy na później.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz