Dreams come true
Wpis
znajomego: „marzenia w końcu się spełniają!”
Pierwsza
myśl: no chyba nie w Polsce!
Analizując
dalej, pierwsza myśl była mylna, płytka, niepoprawna.
Szary
dzień, oczekiwanie na zimę, pierwszy śnieg i wyjazd na narty. Dobijająca myśl,
że czas już nie jest naszym sprzymierzeńcem, że z roku na rok robimy się coraz
starsi, coraz bardziej za siebie odpowiedzialni, coraz nudniejsi i osiadli. A
przecież zawsze się na coś czeka: a to za tydzień przyjeżdża „ukochany”, a to za rok koniec studiów, a za jakiś czas
emigracja. I tak się wylicza dni do tych wspaniałych momentów, a czas leci.
Odkładamy pieniądze, żeby je wydawać, pracujemy ciężko na godziwy byt, na „coś”
do lodówki, na nową sukienkę, na wyjazd w Alpy.
I życie też odkładamy na
później.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz